Nowy layout

Jak pewnie stali czytelnicy zauważyli, blog dostał odświeżony layout. Mam nadzieję, że dzięki niemu nie tylko czytanie będzie przyjemniejsze, ale również oglądanie zdjęć, szczególnie na wyświetlaczach Retina/HDPI (od nowych wpisów; starsze będą update’owane kiedy czas pozwoli). Jeśli widziecie jakieś błędy, z góry przepraszam i proszę o informacje.

W oczekiwaniu na kolejny wpis, zapraszam na blog Krzyśka, który w barwny i wciągający sposób opisuje swoje przygody związane z lataniem w Sudanie Południowym.

Wesołych Świąt!

Wszystkim Czytelnikom bloga i ich Rodzinom pragnę życzyć wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia, radości, miłości, znalezienia czasu dla bliskich i znajomych oraz wszelkiej pomyślności w nowym roku, a Koleżankom i Kolegom pilotom lotniczych prezentów pod choinką i wielu niezapomnianych podniebnych przygód!

DSC06367.jpg

Tym, którzy interesują się moim losem chciałbym też życzyć odrobiny cierpliwości – kolejne (zaległe) wpisy pojawią się po Świętach. Serdecznie zapraszam!

Day 110 – FAQ

Od czasu do czasu lubię poczytać sobie słowa kluczowe z wyszukiwarek internetowych, przez które ludzie trafiają na tego bloga. Wybrałem co ciekawsze zapytania z ostatnich 4 miesięcy i postanowiłem na nie udzielić odpowiedzi.

Jeszcze tylko mały disclaimer: z nikogo nie miałem zamiaru się naśmiewać :)

Czytaj dalej

Day 37 – zaległości

Nareszcie off. Mam wreszcie okazję pospać i nadrobić zaległości blogowe. Wbrew pozorom to czasochłonne zajęcie i w dodatku wymagające pozytywnej energii, nie zawsze dostępnej przy biurku w moim mieszkaniu. Całe szczęście wioska jest obfita w Starbucksy, gdzie łatwiej się doładować i wprawić w odpowiedni do pisania nastrój.

Może na blogu też powinien obowiązywać jeden dzień wolnego?

Nie ma o czym pisać

Blog się poważnie zakurzył. Większość czytelników przestała pewnie odwiedzać ten adres, z resztą czemu się dziwić, skoro od trzech miesięcy nie było żadnego wpisu. Niestety, polska rzeczywistość general aviation okazała się być o wiele gorsza niż przypuszczałem. Na przeszkodzie staje przede wszystkim pogoda, niskie chmury, ograniczona widzialność. O opadach śniegu nie warto nawet wspominać, bo po co się denerwować? Nie dość, że większość polskich lotnisk dysponuje wyłącznie trawiastymi pasami, to nawet te z utwardzoną nawierzchnią najczęściej nie są odnieżane. Nawet lotnisko w Kaniowie, wydawać by się mogło wzór do naśladowania, przez prawie całą zimę pozostaje skute lodem. Z resztą warunki atmosferyczne to nie jedyny problem, z jakim polski lotnik musi zmierzyć się zimą. Kolejnym kłopotem jest krótki dzień i szybko zapadający zmrok. I co z tego, że wpiszemy sobie w licencję uprawnienie VFR noc, skoro prawie żadne lotnisko nie dysponuje stałym oświetleniem?

Zupełnie odmienną kwestią jest brak czasu. W ciągu ostatnich trzech miesięcy było kilka dni, kiedy pas był czysty i suchy, chmury trzymały się z daleka od „naszych” wysokości i spokojnie można było się wybrać na mały patrol okolicy. Odwiedzić poznane w letnich miesiącach miejsca i zobaczyć jak bardzo zmieniły się pod warstwą białegu puchu. Znów przypomnieć sobie to wspaniałe uczucie wolności, jakie zaznać można wyłącznie w powietrzu. Niestety, akurat zawsze gdy warunki były odpowiednie to wzywały obowiązki, jak nie zajęcia na uczelni to weekendy w Warszawie na kursie do licencji liniowej. Za sterami udało mi się spędzić całe 12 minut.

Z drugiej strony każdy kolejny nielotny dzień zbliża nas do wiosny, pory roku kiedy (jak dowiedziałem się w ciągu tych ostatnich miesięcy) do życia budzi się nie tylko przyroda, ale również polskie general aviation. Na stojankach lotnisk całego kraju znów pojawią się bardziej lub mniej latające samoloty, znów będziemy się w duszy uśmiechać słysząc w słuchawkach „zezwalam lądować”, a nierówności naszych pasów startowych będą wspaniałą wymówką na każde mniej komfortowe lądowanie. Mówiąc krótko: wszystko wróci do normy. Jeszcze tylko kilka(naście) tygodni…