Kolejny tydzień nie rozpoczął się zbyt dobrze, a to za sprawą pierwszego poniedziałkowego lotu. Jeden z Tajwańczyków po prostu kompletnie mnie załamał nie rozumiejąc połowy elementów na „before takeoff checklist”. Jeśli podczas piątego lotu uczeń nie wie co oznacza słowo „flaps”, a po wskazaniu przeze mnie dźwigni klap nie ma pojęcia co z tą dźwignią zrobić, to jak ja mam przeprowadzić lekcję?
W tym momencie chciałem już tylko poprosić Ground o „taxi back to HAI”, ale doszedłem emocjonalnie do stanu, w którym było mi już wszystko jedno. Co ciekawsze, podczas tego lotu polecieliśmy do Scappoose na kilka touch and go. Trzecie lądowanie uczeń wykonał prawie bez mojej pomocy. Z pilotażem radzi sobie więc dobrze (czasem muszę to samo tłumaczyć kilka razy, ale dociera), niemniej nie ma możliwości żebym posłał go solo z tak słabą znajomością angielskiego.
Czytaj dalej →