Z Kubą na kontrolowane

Ponieważ obiecałem znajomemu (który z resztą komentował tego bloga pod inicjałami JW), że będzie jedną z pierwszych osób które zabiorę na pokład, od kolejnego lotu nie miałem się jak wymigać. Pamiętam, że Kuba był zainteresowany lotem na lotnisko kontrolowane, więc nie było innej opcji jak opracować trasę na Balice. Żeby jednak posiedzieć w samolocie dłużej niż 50 minut, pomyślałem że można okrążyć od północno-wschodniej strony CTR, zrobić low pass na EPKK i wrócić do Kaniowa.

Pas startowy lotniska Kraków-Balice o zachodzie słońca widziany z lądującego samolotu

Wyczekiwaliśmy wspólnie trochę lepszej pogody oraz chwili wolnego czasu. Prognozy mówiły, że w czwartek będzie dobrze. Idąc rano na zajęcia nie wierzyłem w te zapewnienia, ale już koło 12:00 niskie chmury zaczynały odpuszczać i gdzieniegdzie widać było skrawki błękitnego nieba. Jadąc w kierunku Śląska robiło się co prawda coraz gorzej z widzialnością, ale nie tak tragicznie żeby anulować lot.

W Kaniowie papierki, najnowsza sytuacja pogodowa, sprawdzenie zachodu słońca (nawet sobie wyliczyłem z AIP dokładny zachód dla EPKW żeby „zarobić” kilka dodatkowych minut) i obliczenie poprawki na wiatr. Pierwszy raz nie użyłem w tym celu kalkulatora Jeppesena, ale program PilotWizz na iPhona. To się nazywa turboszybkie liczenie!

Niestety SP-AIS poleciało do Bielska na czynności związane z tymi nowymi przepisami CAMO (nadal nie mogę zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi), więc pobraliśmy SP-AIO. Szkoda, bo na Sierra jest zabudowany GPS. No cóż, mamy jeszcze zapasowy odbiornik w postaci iPhona z mapami drogowymi.

Po tankowaniu, kołujemy do początku pasa 13, a konkretnie do zatoczki gdzie zagrzejemy sobie silnik. Podczas kołowania zdjąłem obroty żeby wyhamować przed końcem asfaltu i ku mojemu zdziwieniu obroty spadły do zera, śmigło się zatrzymało. Przez chwilę przebiegła mi przez głowę myśl, że to jakiś zły znak i może lepiej zawrócić, ale uruchomiłem silnik i zadecydowałem że na pełną ocenę sytuacji poczekam aż ten będzie w pełni ciepły. Po kilku minutach zrobiłem kilka prób niskich obrotów i silnik trzymał ok. 600 rpm, więc uznałem że wszystko jest ok i można lecieć.

Po starcie kierunek na Olkusz, między strefami Oświęcimia i Bierunia, przechwycenie sygnału VORa JED i lecimy sobie spokojnie. Sytuacja pogoda nie jest najlepsza, ale da się (jeszcze) coś wypatrzyć. W najgorszym wypadku siądziemy na Balicach, i tak mamy z tamtąd bliżej do domu niż z Kaniowa. Gorzej wygląda sytuacja z czasem, bo możemy nie wyrobić się zachodem słońca, więc nad Olkuszem decyduję się na zmianę trasy i zamiast Miechowa odwiedzimy od razu Słomniki. Kurs na oko jakieś 100 stopni. Kuba przejmuje rolę nawigatora i próbuje mnie doprowadzić do Słomnik, a później na Proszowice. Dobrze że mamy tego iPhona, bo widzialność kiepska, teren marny do nawigowania, już nie wspominając o wysokości lotu (górka 1571 ft vs nasze 1800 ft – nie chcę wiedzieć ile to jest w metrach…), ale przede wszystkim bliskość CTRu. W końcu łapię radial 000 z JED i kręcimy na Pobiednik. Tu znów nie bez przygód, tuż przed wlotem w ATZ słyszę na Info drugi samolot „z widocznością Pobiednika i przejście na 122,40”, czym prędej żegnam się i przechodzę na Pobiednik Radio. Tam cisza, dopytuję o ten samolot, cisza… Biorąd pod uwagę że tniemy pas w poprzek nie podoba mi się ta sytuacja. Kuba obserwuje prawą stronę, ja lewą i przed siebie. Po samolocie ani śladu.

Łączymy się znów z Info, prośba o uruchomienie planu lotu i dawaj na Skawinę bo czasu już mało. Trzymamy się autostrady, pasażer w siódmym niebie bo przelatujemy właśnie nad jego domem. Przechodzimy na łączność z Kraków Tower i prosimy o kilo, a później low pass na 25. Jest zgoda na wlot w przestrzeń kontrolowaną, a chwilę później prośba o lewą orbitę (zakręt 360 stopni) nad Kryspinowem. Już w połowie orbity dostajemy „continue approach”, więc jak najszybciej kończymy zakręt i pełen gaz w kierunku lotniska. Niestety, przed nami zgłasza się inny samolot lecący IFR, więc znów wracamy nad kilo. Jedno kółko, drugie kółko, kolejny samolot startuje, a następny do lądowania…

Okolice punktu Kilo w CTR Balice

Gdzieś nad punktem Kilo

Słońce coraz bliżej horyzontu, mgiełka coraz niżej osiada. Z każdą chwilą coraz gorzej widać kominy w Skawinie. Zastanawiam się czy czekać nadal, czy odpuścić i wracać do Kaniowa. A może zostaniemy w Balicach? Po prawie 15 minutach pytam kontrolera jaki jest przedywany czas oczekiwania. „2 minutes”. No dobra, to może się jakoś wyrobimy. Ustawiam się żeby zaraz po lądowaniu poprzednika móc „wystrzelić” w kierunku lotniska. Jest zgoda, lecimy. Po kilku chwilach zgłaszamy prostą i zniżamy. Redukuję prędkość do 70 węzłów, nikt się nie zgłasza więc będziemy czerpać przyjemość z odwiedzin na tak bliskim nam lotnisku jak nadłużej możemy. Kuba robi zdjęcia i jedziemy do góry.

Pas startowy lotniska Kraków-Balice o zachodzie słońca

Niskie przejście nad pasem w Balicach

Później kilo, sierra, wyłaniają się kominy i opuszczamy CTR. Ponownie kontakt z Informacją i uwaga o ruchu z Wadowic do Skawny. No tak, a my dokładnie w przeciwną stronę, do tego pod słonce i w zamgleniu. Na szczęście chłopaki z Eurocoptera mają TCASa i sami proponują zachowanie bezpiecznej separacji. Fajnie. Odnajdujemy Wadowice, później kurs na Kaniów i trasa praktycznie „po meblach”. Lądowanie i do hagaru. 3 minuty przed zachodem słońca.

Na koniec filmik z tego lotu, autorstwa Kuby (podobnie jak zdjęcia powyżej):

6 komentarzy do wpisu “Z Kubą na kontrolowane

  1. Wspaniały voyage :) Cieszę się z filmiku, pozwolił on mi jeszcze lepiej wyobrazić sobie okolice Kaniowa i innych terenów oblatywanych na łamach tego bloga :D

  2. Witaj ;)
    Caly czas przegladam Twojego bloga i jestem pełen podziwu za to co robisz – mało jest takich ludzi jak Ty ;)
    Mam nadzieje, ze umowimy sie w Kaniowie kiedys – w koncu mam niedaleko ;)

    Pozdrawiam

    Aro

  3. Szkoda, że zdjęcia nie działają… :-( Czytałem Twojego bloga dzisiaj do 3 ciej w nocy. Im dłuzej go czytam, tym bardziej mnie inspiruje. Czasem myślę, że źle obrałem ścieżkę kariery, ale… nie trzeba przecież mieć CPL, żeby mieć z tego frajdę! Znalazłem cel :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *