Nareszcie mogę poddać ocenie check instruktora moją wiedzę i umiejętności. W domu przygotowałem sobie wszystko co potrzeba do lotu cross country: navigation log, pogodę, informacje z AF/D. Później niecała godzinka rozmowy na ziemi. Tak naprawdę dopiero wtedy ujawniają się nasze braki wiedzy, np. co ile aktualizowane są winds aloft albo area forecast. Największe zastrzeżenia u Chrisa wzbudziło jednak moje planowanie prędkości przelotowej. Ja użyłem po prostu wartości 90 węzłów, bo to taka realna prędkość. Nie da się podać dokładniej liczby, bo wiele czynników ma na to wpływ, jak chociażby rodzaj śmigła zamontowanego na danym egzemplarzu samolotu. Zdaniem check instruktora powinienem użyć dokładnej wartości z POH dla danej wysokości lotu i ustawienia mocy. „A właśnie, skoro już tu jesteśmy, jakiego ustawienia mocy chcesz użyć i dlaczego akurat tego?” Niestety nie mogłem po prostu odpowiedzieć „bo tak się zwykle lata”, a nic mądrego nie przychodziło mi do głowy i trochę w tym momencie się skompromitowałem.
Ogólnie ground check poszedł nieźle, jakieś drobne punkciki mi Chris odjął, ale chyba spodobało mu się moje improwizowane odczytywanie skrótów w prognozie obszarowe i PIREPach (pilot report). Na koniec zadał pytanie: „to co, lecimy?”, na co niestety ze względu na pogodę musiałem odpowiedzieć krótkie „nie”. Spróbujemy jutro…