Day 423 – Welcome to Hillsboro

Ostatni dzień w Nowym Jorku był dość leniwy. Znów śniadanie w La Boulangerie, później shopping (swoją drogą, t-shirt z Polski aktywował system antykradzieżowy w jednym ze sklepów i miałem przyjemność odwiedzić specjalny pokój z ławką wyposażoną w kajdanki). Z resztą niewiele da się robić, gdy na ulicy wiatr dochodzi do 42 węzłów (ponad 75 km/h), a już na pewno nie odbyć zaplanowną wycieczkę kolejką linową na Roosevelt Island. Wieczorem pożegnałem się z Beatą, Zbyszkiem i Olivierem (jeszcze raz dzięki za gościnę!). O 19:30 byłem na JFK i po krótkiej przepychance z agentem TSA (Goiabada w podręcznym mogła być przecież bombą) wsiadłem do A320 JetBlue w rejsie do Portland, Oregon.

DSC06635.JPG

Czytaj dalej

Day 419 – Kraków

Wyznaczenie terminu egzaminu na CFI zwykle trwa tydzień albo dwa. Cierpliwie czekałem więc na telefon z FAA, ale gdy po 15 dniach nadal byłem bez jakiejkolwiek informacji zacząłem się niepokoić. Poszedłem do Chrisa (szefa instruktorów) i poprosiłem go, aby sprawdził o co chodzi. Następnego dnia wszystko stało się jasne: faks z moim zgłoszeniem do FAA dotarł, ale co się z nim później stało, nikt już nie wie. „Zaginął”, a w raz z nim moje szanse na egzamin w tym roku, bo 19 grudnia wracam na święta do Polski.

Czytaj dalej

Day 368 – Halloween

O 12.00 wciąż nad lotniskiem unosiła się mgła i lot dual z Davidem musiałem odwołać. Z resztą było mi to nawet na rękę, bo po poprzedniej nocy byłem trochę zmęczony i mogłem się chwilę dłużej przespać. Popołudniu pojechałem jednak na lotnisko, gdzie odbywało się „Airport Open House”, co tak naprawdę oznaczało kilka stoisk, m.in. naszej szkoły, lokalnych modelarzy, straży pożarnej, ekipy która mierzy hałas wokół lotnisk, itp. Można było wybrać się na autobusową wycieczkę po lotnisku, ale event skierowany był raczej do małych dzieci. Jedyne co interesujące, to US Customs and Border Protection przyjechało wielkim, wartym 3 miliony dolarów wozem do prześwietlania cieżarówek, który można było sobie pooglądać z bardzo bliska.

Po 15.00 zaczęło się trochę wypogadzać, tak więc wziąłem samolot i wybrałem się na krótką przejażdżkę. Słońce było już nisko nad horyzontem, w dodatku poniżej chmur (2000 ft) utrzymywało się lekkie zamglenie, więc lecąc do West Practice Area nie widziałem kompletnie nic. Dobrze, że chociaż PCAS obserwował niebo…

Czytaj dalej

Day 348 – wybory

Tak proszę Państwa, zagranica też głosuje w wyborach parlamentarnych, ba, nawet w Portland, Oregon jest polska komisja wyborcza! Wystarczyło wysłać wcześniej maila do konsulatu w Los Angeles i tym sposobem stałem się jedną z 48 osób uprawnionych do głosowania w tym okręgu.

DSC06103.JPG

Czytaj dalej

Day 298 – airshow grill

Wczoraj rozpoczął się coroczny Oregon International Air Show. Przyleciało mnóstwo fajnych samolotów, od południa obowiązywał nad lotniskiem TFR (Temporary Flight Restriction) i zaczęły się próby. W tym samym czasie mieliśmy naszego piątkowego grilla. To był mega grill, bo przyszli po prostu wszyscy, łącznie z osobami towarzyszącymi. Na szczęście szkoła zadbała o stoliki i krzesła oraz dystrybutor do napojów. Oglądanie akrobacji z pierwszego rzędu z hamburgerem w ręku – bezcenne.

Czytaj dalej

Day 293 – na finiszu

Kolejne kilka dni i kolejne godziny w logbooku. Szkolenie do zawodowej na finiszu. 12 sierpnia jeszcze mała odskocznia w postaci lotu lokalnego na N2227H, czyli PA-44 w wersji „limo” (pseudoskóra!). 0.7h na przyrządach, w tym dwa podejścia z symulowaną awarią silnika: ILS 22 w McMinnville i RNAV 12 w Hillsboro.

Tego samego dnia półtoragodzinny lot solo na 172RG. Najpierw chwila oczekiwania na start za dwiema przemiłymi Japonkami lecącymi do Corvallis.

DSC05532.JPG Czytaj dalej