Day 182 – Manhattan

Spędzając w Nowym Jorku aż 5 dni mogłem kontynuować zapoczątkowane w styczniu poznawanie atrakcji tego miasta. W poświąteczny wtorek wybrałem się więc na Manhattan, zaczynając od jego dolnej części. Akurat była to pora lunchowa, więc po wysiadce z subwaya przy Ground Zero udałem się w kierunku Wall Street zobaczyć konsumujące swój południowy posiłek białe koszule. Najpierw jednak spotkałem budowniczych nowego WTC.

 

Czytaj dalej

Day 171 – Tea Party

„Komuniści!” – krzyczeli jedni. „Faszyści” – nawoływali drudzy gwizdając, grając na trąbce i zagłuszając konkurentów. Zupełnie przypadkowo wpadłem na wiec lokalnego koła Tea Party, czyli ultra konserwatywnej części partii Republikańskiej.

Protest Tea Party w Portland

Czytaj dalej

Day 163 – nocny lot po kiełbasę

Tak to już bywa ostatnio, że nawet gdy przy gruncie temperatura jest znośna, to w powietrzu robi się od razu pierońsko zimno. Zwykle oznacza to, że o locie w chmurach można zapomnieć, ale czasem konsekwencje dotykają nas nawet gdy czołgamy się poniżej „sufitu”. Dziś na przykład miałem przyjemność wlecieć w opad ice pellets, czyli małych przeźroczystych kulek lodu. Ciekawe doświadczenie: widzialność drastycznie spada, pojawiają się interesujące efekty akustyczne, a lód zaczyna błyskawicznie kleić się do samolotu, co oczywiście najlepiej widać na czarnym ogumieniu. Jedyna rada: uciekać. Niestety podczas tej lekcji zmuszeni byliśmy latać wokół specyficznego punktu, zwykle więc to pogoda wybierała nas, a nie my ją.

Czytaj dalej

Day 158 – blueberry pancakes

Sobota rano, 6:30 – najwyższy czas wstawać. Mam zaklepany samolot między 8 a 10 i planuję wykorzystać każdą minutę tej rezerwacji. Na latanie? No niezupełnie… Dziś jest pierwsza sobota miesiąca, co oznacza że na lotnisku Twin Oaks (formalnie Hillsboro) odbywa się śniadanie organizowane przez lokalny oddział EAA – organizacji zrzeszającej pilotów, głównie tych którzy sami budują samoloty.

Lotnisko KHIO

Czytaj dalej

Day 151 – McHorror

Czytelnik bloga mógłby czasem odnieść wrażenie, że próbuję go przekonać jak wspaniałym krajem są Stany Zjednoczone. I choć w sferze lotnictwa trudno mi sobie wyobrazić cokolwiek, co gdzieś indziej jest rozwiązane w lepszy sposób (do tego stopnia, że Euroland powinien porzucić swoją dumę i zaadoptować w całości FAR-y, a nie bawić się w nieudolne wyważanie otwartch drzwi), to jednak w codziennym życiu nie jest już tak pięknie.

Czytaj dalej

Day 138 – App Store

Siedziałem sobie spokojnie w Starbucksie przy lotnisku, kiedy podszedł do mnie z laptopem jeden z Chińczyków. Nie wiedząc że ja także szkolę się w Hillsboro Aviation, zapytał mnie czy mam konto w Apple. Kiedy odpowiedziałem twierdząco, usiadł obok mnie i znów grzecznie spytał, czy mógłbym mu pomóc. Musi na jutro zrobić jakąś prezentację i potrzebuje kupić Keynote (to taki konkurencyjny PowerPoint), ale nie ma amerykańskiej karty płatniczej. Czy ja mógłbym mu ten program kupić, a on mi odda pieniądze w gotówce?

Czytaj dalej