Od kiedy zapisałem się do programu WINGS, FAA bombarduje moją skrzynkę mailową informacjami na temat różnych kursów dotyczących bezpieczeństwa, które odbywają się w mojej okolicy. Niedawno mieliśmy taki wykład w „terminalu” lotniska Hillsboro (o konfliktach między ruchem fixed-wing i rotor-wing), dziś natomiast wybrałem się do Aurory posłuchać o tym jak porządnie robić pre-flight.
Oprócz samego wykładu mieliśmy ciekawe ćwiczenie. Przygotowano dla nas specjalnie Cessnę 172, która nie była całkiem legal to fly. Mieliśmy wykryć wszystkie usterki (prawdziwe i symulowane), którymi należało by się zająć przed lotem. Na koniec omówiliśmy wyniki.
To co udało mi się odnaleźć:
– niedziałający lewy strobe light
– brak airworthiness certificate i registration certificate
– zbyt małe ciśnienie w kołach
– zakryta tabliczka z numberem seryjnym
– zaklejony (przeźroczystą taśmą) static port
– puszka po piwie w pedałach pasażera!
– bardzo stary olej
– pęknięty spinner
To co przeoczyłem:
– POH nie od tego modelu samolotu
– przekroczony termin ważności state registration
– wystający sznurek z prawej opony
– pęknięty ster wysokości!
– brak data card w GPS-ie
Jak widać jest nad czym popracować. Co ciekawe, nikomu nie udało się wykryć wszystkich usterek, choć jeden z uczestników (zawodowy pilot z Kanady, latający na wodniaku DHC-2 Beaver) był bardzo blisko (przeoczył tylko state reg, ale mało kogo to w ogóle obchodzi). Była też chwila przerwy, w czasie której powymienialiśmy się wzajemnie uwagami na temat lotnisk z których latamy. Ja zostałem ekspertem od „kamikaze z Hillsboro”.
Ponieważ rano nie miałem czasu nic przegryźć, uznałem że będąc już w Aurorze samochodem, zwiedzę miasteczko i znajdę jakąś fajną knajpkę. Okazało się, że miasto które z powietrza sprawia wrażenie całkiem dużego, to tak naprawdę dziupa z 655 mieszkańcami – najwyraźniej okoliczne zabudowania to już nie Aurora. Co ciekawe, prawie wszystkie domy w Historic Downtown zamieniły się teraz w sklepy z antykami.
Skorzystałem więc z dobrodziejstw internetu w telefonie i znalazłem niedaleko popularną przydrożną restaurację (działającą od 1926 roku!). Nie ma to jak usiąść przy ladzie, dostać kawę z dzbanka i zjeść porządne śniadanie :)