„Do you want me to stay at this altitude?” – „No, let’s climb to 3500, I don’t wanna be so low over the mountains” – „I don’t see any moutains…”
„…ok, let’s climb to 3500…”
Dobrze jest zacząć dzień od zgłoszenia usterki w samolocie. Tym razem rozbiło się o zamek w drzwiach, który w połowie wystawał ze swojego miejsca. Niby nic poważnego, ale David postanawia to i tak zgłosić. Zastanawiamy się jaki jest sens montowania zamków w Cessnach, ale najwyraźniej jest (szczególnie jeśli nie stoją na rampie przed szkołą, tylko na center tie-down) bo podobno zdarzają się nocne kradzieże awioniki. Choć taki zamek to marne zabezpieczenie, szczególnie że Cessna stosowała może z 5 „modeli” klucza.
Dostajemy inny samolot, robię szybki preflight dyskutując w międzyczasie z moim instruktorem o różnych bzdurach. Trochę się przy tym rozkojarzyliśmy – ja próbowałem sprawdzić lotki z założonym control lockiem, David zahaczył głową o klapę. Kiedy już wsiedliśmy do samolotu, zamknęliśmy drzwi, ustawiliśmy fotele i zapieliśmy pasy zauważyłem otwartą klapkę do sprawdzania poziomu oleju. No żesz! Nie chodziło nawet o samo jej zamknięcie – specjalnie zostawiłem ją otwartą, żeby nie zapomnięć o koniecznej dolewce jednej kwarty. Instruktor tylko się uśmiechnął i przyznał, że normalnie przypomniałby uczniowi o klapce, ale w moim przypadku postanowił zrobić wyjątek.
Uzupełnienie oleju było dziś jednak czystą przyjemnością. Wycwaniłem się i zacząłem nosić w torbie rękawiczki chirurgiczne. Nie straszne mi teraz ociekające olejem lejki. Z tym dolewaniem smarowidła to też ciekawa sprawa, bo wygląda na to że jestem jedną z nielicznych osób które to robią. Każdy pit stop odnotowujemy na specjalnej kartce – w większości widzę tam swoje nazwisko…
Podczas dzisiejszego lotu oprócz zakrętów standardowych czy wznoszenia/opadania ze stałą prędkością pionową udało nam się wreszcie przećwiczyć przeciągnięcia, dzięki czemu lekcje 1, 2 i 3 uznaliśmy za zaliczone. David nadprogramowo zaoferował mi również kilka minut z zakrytym Attitude Indicator, do czego zainspirowało go moje pytanie przytoczone na początku tego wpisu.
W zasadzie wszystko do tej pory wychodzi mi całkiem nieźle, poza steep turns pod hoodem, które dziś były katastrofalne. Staram się jak mogę, aby utrzymywać przez cały manewr równą prędkość (90 węzłów), ale na sukces przyjdzie chyba jeszcze popracować.