Wreszcie wolny dzień i mogłem się trochę rozleniwić. Nie bardzo jednak miałem plan co chciałbym robić, skończyłem więc na przejażdżce samochodem po wschodnich częściach Portland, które do tej pory omijałem, a raczej nie miałem powodu żeby się w nie wybierać. Tak właśnie wylądowałem w Sellwood, dzielnicy w której oprócz bardzo ładnych murowanych (!) domów znaleźć można ulicę pełną sklepów i galerii z antykami.
Właściwie wydaje się, że te sklepiki prowadzą pasjonaci i emeryci, którzy kompletnie nie są zainteresowani zarobkiem, a jedynie kolekcjonowaniem asortymentu. A ten jest szeroki: mundury, ordery i wszelkie pamiątki wojenne, stare lampy, puszki z konserwami, ubrania z początku zeszłego wieku, gry planszowe, antyczne souveniry z USA, książki, o meblach nawet nie wspominając.
Jest też kilka galerii sztuki, dość typowej dla South-East Portland. Najbardziej podobała mi się ta:
Najciekawsze eksponaty wystawione są w ogródku – zwierzęta pospawane z różnych zardzewiałych metalowych elementów. Zachwyciła mnie przede wszystkim wierność anatomiczna i pomysłowość. Ceny w przedziale $295 za sowę przez $3333 za jelenia do ponad $4000 za żyrafę…
Na SE 13th Ave jest też kilka knajpek, a nawet dom zrobiony w połowie z wagonu kolejowego…
Wracając mostem Sellwood Bridge zauważyłem jeszcze (nie po raz pierwszy) osiedle domków pływających na rzece. Udało mi się znaleźć skręt na parking, z którego na pływający chodnik prowadzi dość długa kładka.
Domy unoszą się na powierzchni przy pomocy wielkich drewnianych kłód. Bardzo urokliwe osiedle, obecność wody od razu uspokaja, każdy ma z tyłu „ogródek” z grillem i stolikami, kilka kajaków, niektórzy parkują motorówki. Napotkani mieszkańcy witali mnie szerokim uśmiechem. Na jednym domu wisiała kartka „for lease” – gdyby nie odległość od Hillsboro byłbym zdecydowanie zainteresowany.
Ha ! Michał parostatkiem do HIO i bedzie dobrze…
Akurat jeden parostatek (link) parkuje w downtown :) Tylko w Hillsboro nie ma rzeki…
Tego szukałem:)