Błękitne niebo, słońce, +10 stopni… Czy to sen, czy już się obudziłem i rzeczywiście taka pogoda jest realna w styczniu w Portland? Wygląda na to, że tak! Na wszelki wypadek sprawdzam jednak METAR z Hillsboro – a tam mgła. Może nie zdążyli jeszcze update’ować? Trzeba jechać i samemu się przekonać. Po drodze widać jak z każdą przejechaną milą warunki się pogarszają, aż w końcu przy zjeździe na Hillsboro Airport ze słońca zostało tylko wspomnienie, a niebo wypełniły bardzo niskie chmury.
Jest jednak nadzieja, do progress checka zostały jeszcze 2 godziny. Trzeba więc wszystko przygotować i czekać na mały cud. Liczę trasę, dzwonię złożyć plan lotu i otrzymać weather briefing (wszedzie jest ładnie, tylko nie w HIO). Sprawdzam sobie samolot, nawet dolewam kwartę oleju.
Wygląda na to, że powoli powoli coś się przejaśnia. Przychodzi jednak godzina „zero” i wciąż wygląda to marnie. Może dałoby się lecieć, ale to ja muszę podjąć tę decyzję, a to oznacza że jeśli się pomylę, to nie tylko zapłacę za te bezcelowe kilkanacie/dziesiąt minut pracy silnika, co jeszcze nie wypadnę najlepiej w oczach check instruktora. Postanawiam poczekać jeszcze 30 minut i wtedy zdecydować. Z każdą minutą wygląda to coraz lepiej, ale wciąż nie na tyle dobrze abym bym pewien powodzenia „misji”. Ostatecznie odwołujemy lot i zostaję przeschedule’owany na pojutrze.
Skoro więc nie latam jutro, a pogoda zapowiada się fanatastycznie, to może wybrałbym się na jakąś wycieczkę? Tylko dokąd? Biorę z biblioteki książkę „Hiking in the Pacyfic Northwest”, po drodze odwiedzam też REI. Ostatecznie decyduję się kupić książkę „60 Hikes 60 Miles from Portland”, na dodatek znalazłem używaną w stanie idealnym u Powella (połowę taniej). Mapy sobie na razie odpuszczę, bo są za drogie (droższe od lotniczych!), poza tym od czego jest program MotionX na iPhone’ie.
Następnego dnia wybrałem więc pierwszą z listy trasę, na górkę zwaną Angel’s Rest. Żeby się tam dostać trzeba jechać kawałek I-84 wzdłuż Columbia River Gorge, czyli wąwozu rzeki Columbia.
W końcu po ok. 30 minutach (licząc od mieszkania) parkuję przy początku szlaku. Wycieczka będzie krótka, jakieś 3 godziny, ale te 450 metrów do góry trzeba pokonać. Ścieżka prowadzi przez las, obok małego wodospadu, przez kamienne zbocza.
Na szczycie czeka nagroda w postaci wspaniałego widoku rzeki.
Jak widać pogoda była wręcz idealna. Czy oby wszędzie jednakowo? Spójrzmy w stronę Hillsboro…
Widzicie mgłę nad doliną Willamette? No i się nie mylicie! METAR z Hillsboro podawał w tym momencie warunki IFR…
Po zejściu w dół postanowiłem nie wracać autostradą Interstate, ale tzw. Historic Columbia River Highway, starą krętą drogą wzdłuż kamiennego zbocza. Niestety było już ciemno, nie mam więc zdjęć, ale z pewnością tą drogą nie raz się jeszcze przejadę dla samej przyjemności jazdy.