Ponieważ poprzednio dzień nam się skończył i nie zdążyliśmy wylatać wymaganego czasu poznając możliwości samolotu, kolejne latanie rozpoczęliśmy od krótkiej strefy gdzie dla przypomnienia zrobiliśmy sobie przeciągnięcia, w tym przeciągnięcie w zakręcie oraz spirale, tym razem bez gazu na zniżaniu.
Następne ćwiczenie polega na doskonaleniu startów i (głównie) lądowań, przy małej „pomocy” instruktora, czyli robieniu różnych żartów w stylu wepchnięcia całej nogi na prostej do lądowania, przechylenia samolotu, spowodowania zbyt wysokiego wyrównania itp. Muszę przyznać, że te loty były całkiem dobre, no może poza jednym gdzie przez własne lenistwo (chciałem sobie trochę skrócić krąg robiąc wcześniej trzeci zakręt) nie wyrobiłem się z wytraceniem wysokości i musiałem odejść na drugi krąg. Uwielbiam latanie kilkadziesiąt metrów nad ziemią na pełnych klapach!