Egzaminy teoretyczne

Ponieważ moje szkolenie do PPLa powoli dobiega końca, trzeba było wybrać się do stolicy celem zdania niezbędnych egzaminów teoretycznych.

Logo ULC - Urzędu Lotnictwa CywilnegoNa początek postanowiłem zaatakować Urząd Lotnictwa Cywilnego. Tak, ten sam o którym było głośno jakiś czas temu. Mnie udało się jednak być tam kilka dni przed transmitowanymi przez TVN24 zatrzymaniami pracowników urzędu. Po ściągnięciu ze strony ULC bazy pytań (ok. 2200) zabrałem się za przygotowywanie do egzaminów. Ponieważ zdającym udostępnione są jedynie pytania, ale już bez odpowiedzi, trzeba było najpierw wyszukać te drugie. Z wielką pomocą przychodzą strony TestyLKE.pl i Aeroklubu Kujawskiego. Dzięki tym dwóm można było rozwiązać 95% problematycznych pytań.

Postanowiłem podzielić zdawanie w ULCu na dwa etapy. Pierwszego dnia pojechałem do Warszawy zaliczyć ogólną wiedzę o samolocie, łączność, człowieka i nawigację. Czasu na każdy z tych przedmiotów było naprawdę dużo, większość kończyłem przed upływem 1/3 przewidzianego limitu. Po zdaniu dwóch wychodziłem z sali, przeglądałem wydrukowane pytania z zapisanymi odpowiedziami i ponownie siadałem przy komputerze. Udało się zdać wszystkie 4. Ponieważ została mi jeszcze godzina czasu do zamknięcia Komisji, postanowiłem uporać się tego dnia jeszcze z meteorologią. Co prawda nie przygotowywałem się wcześniej z tego przedmiotu, ale niewielka ilość pytań pozwoliła mi opanować wiedzę w 45 minut, a kolejne 15 przeznaczyć na spokojne zaznaczanie prawidłowych odpowiedzi na egzaminacyjnym terminalu. Meteo: 100%. Miły akcent na koniec dnia i na pewno motywujący do dalszej nauki i próby zdania wszystkiego w ciągu jednej sesji.

Wróciłem spokojnie do domu, zrobiłem sobie dzień przerwy, a kolejnego zacząłem przygotowywać się do najgorszych dwóch przedmiotów z czterech które mi zostały: zasad lotu i prawa lotniczego. To pierwsze trzeba postarać się zrozumieć (lub po części wykuć na pamięć, bo zagadnień związanych z posuwem, poślizgiem, skokami geometrycznymi i rzeczywistymi śmigła nie potrafię do końca przyswoić), to drugie zapamiętać (np. daty konwencji międzynarodowych). Po dniu zapełniania mózgu częściowo sensowną, ale jednak w dużej części bezużyteczną wiedzą, znów pojechałem do ULCu. Na przystawkę zdałem przedmiot „procedury operacyjne”, a później prawo lotnicze. Uff, nie było tak źle. Pół godziny przerwy, „osiągi i planowanie”, kilka głębokich oddechów i drżącą dłonią klikami w „zasady lotu”. Komputer wylosował zestaw pytań i zaczynamy. 20 minut później wynik: ponad 90%. Hurra! Udało się. Egzamin w ULCu zaliczony.

Minęły dwa tygodnie, przyszła pora na wycieczkę do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. By móc przystąpić do egzaminu praktycznego na licencję pilota, potrzeba najpierw zdobyć świadectwo radiooperatora. Pytacie po co, skoro zdawałem już przedmiot „łączność”? Odpowiedź jest bardzo prosta – w UKE oprócz zaliczenia testu należy uiścić opłatę 125 zł.

Sam egzamin to po prostu kpina. Nie dość że baza pytań jest niewielka, opowiedzi są opublikowane (prawidłowe nawet podkreślone), w dodatku wszędzie gdzie pada słowo „kwarc” (lub jego odmiana) bądź skrot „(fp)” odpowiedź jest zawsze poprawna. W ten sposób można nauczyć się kilkunastu pytań…

Egzamin w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej jest oczywiście w formie papierowej. Na raz zdają go 34 osoby siedzące przy jednym owalnym stole konferencyjnym. Na początek Dyrektor Komisji przez 20 minut opowiada o tym jaki ten egzamin jest poważny, szczegółowo omawia procedurę, moment od którego liczony jest czas (40 min) itd. W tej całej powadze szkoda że zapomniał ściągnąć koszulkę Iron Maiden.

Po komendzie „czas start” zabraliśmy się za rozwiązywanie testu. Jeśli mam być szczery, nie przeczytałem żadnego z 20 pytań! „Skanowałem” jedynie odpowiedzi A, B i C w poszukiwaniu tej która była w udostępnionej bazie pytań podkreślona jako prawidłowa i które po prostu zakodowały się w mojej fotograficznej pamięci. Po pięciu minutach i kilku sekundach wyszedłem z sali. Niedługo później wszyscy zakończyli egzamin i pojawiły się wyniki, a raczej komunikat Dyrektora na korytarzu: „Poza jednym kolegą wszyscy zdali, do widzenia”. Nie ma to jak 6 godzin w pociągu i 5 minut „egzaminu”.

Teraz pozostało jeszcze kilka samodzielnych lotów i.. egzamin praktyczny. Niedługo kolejne wpisy.

6 komentarzy do wpisu “Egzaminy teoretyczne

  1. „w dodatku wszędzie gdzie pada słowo “kwarc” (lub jego odmiana) bądź skrot “(fp)” odpowiedź jest zawsze poprawna.”
    Każda odpowiedź?

  2. Skrót myślowy :) W każdym pytaniu w którym jest odpowiedź ze słowem „kwarc”, prawidłową odpowiedzią jest właśnie ta z tym słowem.

  3. Zgadza się, egzamin w UKE przy pytaniach na ULC nie ma wiekszego sensu. Szczególnie, że mase pytań dotyczących elektroniki jest nieprzydatna w praktyce lotniczej.

    UKE tak dba o egzaminy, a najważniejszego czyli łączność z Olsztyn Informacja przy wlocie z FIS Gdańska prawie przez 100km jest niemożliwa na 1500ft.

    Aby tylko nie krytykować to na stronie http://www.uke.gov.pl/uke/index.jsp?place=Lead24&news_cat_id=366&news_id=4006&layout=9&page=text poza pytaniami są 4 opracowania do pytań. Pomijam już, iż wymowa 1 i 5 jest źle podana, mimo to jest tam kilka ciekawych informacji które warto choćby przeczytać.

  4. Dodam od siebie klucz do pytan do Regulaminu Radiokomunikacyjnego – odpowiedz najdluzsza jest w 90% przypadkow poprawna. Pozostale 10% jest tak oczywiste ze trudno sie pomylic :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *