Day 29 – woda

To się nazywa strzał w dziesiątkę! Kto potrafi czytać METARy i wie, że 2200Z to 15:00 czasu lokalnego w Portland (czas letni), ten rozumie jak istotne jest szczęście w rezerwacji samolotu. Jeszcze kilka minut przed rozpoczęciem mojego bloku warunki były dość średnie, a równo o 15:00 wyszło słońce! Pogoda tutaj chyba prędko nie przestanie mnie zadziwiać…

KHIO 291955Z 00000KT 5SM HZ OVC009 12/09 A3006
KHIO 292153Z 32003KT 10SM BKN012 BKN019 13/09 A3002
KHIO 292200Z 00000KT 10SM BKN055 13/08 A3002
KHIO 292253Z 00000KT 10SM FEW060 14/09 A3000

Woda w paliwie lotniczym na tle Cessny 152

Czytaj dalej

Day 27 – squawk

Nie, nie chodzi o kod transpondera. Squawk oznacza także usterkę i dziś sam się o tym przekonałem. Podczas pre-flight checku zainteresował mnie zielono-brunatny płyn na przedniej goleni podwozia. Na początku myślałem, że to może jakiś smar albo coś z amortyzatora, ale po zaglądnięciu od spodu w komorę silnika zauważyłem że jest tego więcej. Padło więc podejrzenie na olej. Po chwili do samolotu podszedł mój instruktor, pokazałem mu problem i zawołaliśmy maintenance. Mechanik zdjął obudowę silnika i potwiedził, że to wyciek oleju. Samolot do hangaru. My do dispatcha.

Amortyzator shimmy w przednim podwoziu Cessny 152

Czytaj dalej

Day 26 – prawo jazdy

Pogoda trochę się poprawiła, ale rewelacji wciąż nie ma. Ceiling na 4000 ft nie jest specjalnie groźny, ale scattered (czyli 3-4/8 pokrycia nieba) na 900 stopach to już niezbyt ideale warunki. Do tego dość silny wiatry o zmiennym kierunku. No chyba, że… ćwiczymy crosswind landings. Niskie chmury gwarantują spokój w powietrzu, więc będę mógł przy okazji dokładnie przysłuchać się komunikacji radiowej, którą omawialiśmy ostatnio z Davidem na ziemi.

Wspominałem już, że tutaj często pada? Tym razem nie było inaczej. Wsiedliśmy do samolotu i po raz pierwszy miałem okazję używać nawiewu na przednią szybę. Tak tak, nawet w Cessnie 152 jest taki bajer. Niestety tylko z lewej strony, więc biedny instruktor niewiele widział, zanim w kabinie zrobiło się wystarczająco sucho, aby odparowały wszystkie szyby.

Czytaj dalej

Day 22 – traffic

Przygotowujac samolot do lotu uznalem, ze mamy zbyt malo paliwa aby czuc sie komfortowo podczas 1,5-godzinnej lekcji. W takiej sytuacji sa dwa wyjscia: machamy do przejezdzajacej cysterny, albo uruchamimy w samolocie radio, ustawiamy czestotliwosc UNICOMu i wolamy „Line Service, 89312, request fuel, thank you”. Po chwili ktos podjedzie, zaleje obydwa zbiorniki do pelna i jeszcze umyje przednia szybe :)

Pracownik obsługi liniowej myje szybę w Cessnie 152 w Hillsboro Aviation

Czytaj dalej

Day 21 – full stop landing

Opisujac wczorajszy lot zapomnialem wspomniec dlaczego moj standardowy 2-godzinny blok zostal przedluzony o dodatkowa godzine. Stalo sie tak, poniewaz o 5 pm w Portland ladowal Air Force One z Barackiem Obama na pokladzie. W zwiazku z tym przestrzen wokol PDX zostala zamknieta dla wiekszosci ruchu za pomoca tzw. TFR, w tym takze przestrzen nad naszym lotniskiem. Szkola chciala, aby jej samoloty byly na ziemi przed 4 pm, bo zawsze TFR moze uaktywnic sie wczesniej, a to zablokowaloby powrot czesci floty na lotnisko albo pozwoliloby szczesliwcom na super zdjecia w sasiedztwie F-15. Dlatego wylecial z planu blok o 3 pm, a ja dostalem bonusowa godzine.

Dzis juz wypelnienie formularza pobrania samolotu nie zajelo mi dluzej niz 2 minuty. Bardzo pomocny byl w tym niewielki program na iPhone’a o nazwie PilotWizzPro, ktory m.in. liczy za nas weight&balance. Pojawil sie jednak maly problem podczas pre-flight checka, bo oslony rurki podwozia byly po obydwu stronach mocno polamane. Nie marwilo mnie to zbytnio, to tylko oslony, ale obawialem sie ze mogl zostac uszkodzony przewod hamulcowy. Pokazalem to instruktorowi, ktory powiedzial ze jesli sobie zycze, to zawola kogos z maintenance. Za chwile przyjechal na melexie pan z obslugi technicznej, przygladnal sie i stwierdzil ze to tylko kosmetyka. Skoro tak, to lecimy. Na marginesie, pozniej sprawdzilem inne Cessny 152 w naszej szkole i wiekszosc ma te elementy nadlamane i naprawiane…

Czytaj dalej

Day 7 – instruktor

Pobudka o 6:45. Wszystko po to, ze aby rozpoczac latanie, TSA (Transportation Security Administration) musi miec nasze odciski palcow. O 7:40 bylismy umowieni z Mei, zeby jechac tam wspolnie. Wsiedlismy do wiekiego firmowego vana i okazalo sie, ze zawozi nas do wiezienia. Konkretnie do takiego budynku, gdzie jest wiezienie, sala sadowa i biuro szeryfa. Jest tez biuro, ktore zajmuje sie pozwoleniami na bron, i to wlasnie tam najblizej mozna „oddac” odciski palcow. Wszyscy liczylismy na tradycyjna metoda z tuszem, bo dostalismy od Mei karty z kwadratami na kazdy palec. Niestety na miejscu troche sie zawiedlismy, bo pani tam pracujaca odciskala nam palce na specjalnym urzadzeniu, a nastepnie wydrukowala na tych kartach zeskanowane obrazy naszych linii papilarnych. W sumie troche to trwalo, wiec mielismy okazje ze soba pogadac i lepiej sie poznac.

Czytaj dalej