Zakończyłem etap latania po trasach z moim instruktorem. Przede mną samodzielne loty, ale najpierw checkride z „obcym” FI w celu sprawdzenia, czy puszczenie mnie samego w dalszą trasę nie spowoduje zagrożenia dla innych statków powietrznych oraz ludzi na ziemi.
Plan zakłada spędzenie dwóch godzin w powietrzu. Ze względu na rejon w którym latamy nie było większego wyboru – Jędrzejów, Częstochowa, Strzelce Opolskie i do domu. Mając na uwadze, że w poprzednim locie na odcinku Jędrzejów – Kaniów trochę się zgubiłem i to będąc w zasięgu VORa, postanowiłem tym razem bardziej uważać.
No i polecieliśmy. Mijamy Oświęcim, autotradę, Olkusz (minimalnie zbyt na prawo, ale w granicach normy). Zaczyna się „pustynia”. Nastawiam VORa i lecimy. Pałka lekko skręca mi w prawo, no to ja też. I za chwilę to samo. Po kilku minutach zaczynam się niepokoić, bo miał być Wolbrom a go nie ma. Za to w oddali widać jakieś miasto ale znacznie większe. Jedyne co przychodzi mi do głowy patrząc na mapę to Miechów. Ale zaraz, przecież VOR… No tak. Znowu popieprzyłem. Zamiast ustawić RADIAL ustawiłem namiar. Znów to samo. Brak elementarnej wiedzy z zakresu działania radiopomocy. Można się załamać. Z drugiej strony teraz już nigdy nie ustawię na VORze niczego innego niż radial.
Czytaj dalej →