Day 298 – airshow grill

Wczoraj rozpoczął się coroczny Oregon International Air Show. Przyleciało mnóstwo fajnych samolotów, od południa obowiązywał nad lotniskiem TFR (Temporary Flight Restriction) i zaczęły się próby. W tym samym czasie mieliśmy naszego piątkowego grilla. To był mega grill, bo przyszli po prostu wszyscy, łącznie z osobami towarzyszącymi. Na szczęście szkoła zadbała o stoliki i krzesła oraz dystrybutor do napojów. Oglądanie akrobacji z pierwszego rzędu z hamburgerem w ręku – bezcenne.

Czytaj dalej

Day 297 – EOC check

Pora na końcowy progress check. Ucieszyłem się, bo ma mnie sprawdzać Steve. Równy gość, konkretny, nie wprowadza bez potrzeby stresu i nieporozumień. Latanie z nim to czysta przyjemność i zawsze można się czegoś nauczyć.

Prawdę mówiąc to prog check zaczął się dla mnie już dzień wcześniej, bo pomyliłem sobie czwartek z piątkiem i 18-tego punkt 6 rano stawiłem się w szkole. Steve patrzy, „you and me, tomorrow, right?” Yyyy… I co tu teraz robić, jak 5 minut wcześniej walnąłem potrojne espresso żeby jakoś przestawić umyśl w stan pełnej używalności.

Czytaj dalej

Day 293 – na finiszu

Kolejne kilka dni i kolejne godziny w logbooku. Szkolenie do zawodowej na finiszu. 12 sierpnia jeszcze mała odskocznia w postaci lotu lokalnego na N2227H, czyli PA-44 w wersji „limo” (pseudoskóra!). 0.7h na przyrządach, w tym dwa podejścia z symulowaną awarią silnika: ILS 22 w McMinnville i RNAV 12 w Hillsboro.

Tego samego dnia półtoragodzinny lot solo na 172RG. Najpierw chwila oczekiwania na start za dwiema przemiłymi Japonkami lecącymi do Corvallis.

DSC05532.JPG Czytaj dalej

Day 288 – do wyboru do koloru

W szkole jeden z dyspozytorów zawsze sobie ze mnie żartuje i pyta kiedy zacznę latać helikopterem. W odróżnieniu od większości uczniów potrafię każdego dnia prosić o inny samolot. Dziś nawet o 3 różne…

Rano wzięliśmy z Davidem „zwykłą” Cessnę 172 żeby polatać trochę w chmurach. Nadal potrzebuję 10h na przyrządach (po zrobieniu instrument rating). Kiedy trafia się dzień z szansą na spotkanie IMC (Instrument Meteorological Conditions) warto jest to wykorzystać – doświadczenie w IMC jest cenne i nie do się go po prostu kupić.

Czytaj dalej

Day 283 – Vmc demo

Lot powrotny do Portland był spokojny i mimo trafienia na middle seat w 737 udało mi się trochę drzemnąć. Obudził mnie zapach kawy i wschód słońca za oknem. Na horyzoncie oprócz pomarańczowych barw zauważyłem cień dużej góry. Rainier, a więc mijamy właśnie Seattle. Zaczęliśmy zniżanie, a ja co chwilę zerkałem na ciemną jeszcze ziemię i rozpoznawałem kolejne lotniska po biało-zielonych beaconach. Olympia, Centralia, Kelso, jeszcze tylko Scappoose i jesteśmy w domu. Prawie w domu, bo z PDX muszę jeszcze dostać się do Hillsboro.

Czytaj dalej

Day 278 – left my soul there…

Obiecane wideo z lotu na tylnej kanapie w 172. Trasa to: Trail Lake (Moose Pass, AK) – Kenai Lake, Cooper Lake, Upper Russian Lake i z powrotem. Po drodze widać m.in. Grant Lake, Ptarmigan Lake, no i te słynne niedźwiedzie z Alaski. Na koniec glassy water landing i step turn. Polecam oglądać w HD.

Day 277 – pocztówka z Alaski

Gdy pierwszy raz stanąłem na tym pomoście obok Super Cuba zacząłem się po prostu śmiać. Idea połączenia łódki z samolotem była dla mnie zupełnie abstrakcyjna. Nie sama konstrukcja, ale fakt że nagle samolot, maszynę dość dobrze mi już znaną, zaczynają obowiązywać zupełnie nowe prawa fizyki. Jak choćby to, że przy wejściu na pływak trzeba się trzymać ręką zastrzału, bo zacznie się gibać i można wpaść do wody.

DSC05218.JPG

Czytaj dalej